piątek, 10 sierpnia 2012

Dzień 10/31

Kompuls....
Wczoraj nie pisałam dziennika, bo zawaliłam i było mi wstyd. Zawaliłam kompletnie. Od samego rana czułam, że dziś nadejdzie kompuls. To tak strasznie dziwne uczucie. Wiesz, że masz w sobie jakieś takie napięcie i będziesz musiała się obeżreć, ale wszelkimi siłami próbujesz mu zapobiec. Mimo, że rano trzymałam się dzielnie, to jednak po obiedzie się złamałam... Na szczęście nie było już tak, że pochłonęłam wszystko co było w moim zasięgu. Wielkość kompulsu się zmniejszyła i nie wzięłam do ust słodyczy;)

Ok. Wytrzymałam 9 dni. Teraz Pora zapomnieć o wczoraj i walczyć od nowa. Czuję się ostatnimi czasy bardzo wzdęta. Dlatego postanowiłam oczyścić organizm robiąc sobie:

Oczywiście dziś trzymam się już ładnie rozpisanej wczoraj diety. I będę umieszczać foto-menu (przynajmniej się starać). 
1. Śniadanie 7:00 - serek wiejski + powidła + warzywa
2. Serek homo + nektarynka
3. jajecznica z kiełbasą i cebulą + pulpet + buraczki
4. mus jabłkowy+trochę serka wiejskiego + orzeszki ziemne + nektarynka + 4 śliwki + kromka chleba w jajku (!!) [ na zdjeciu tylko mus jabłkowy, bo reszta była nieplanowana, zjedzona w sumie podjedzona bez powodu)

Nie liczyłam dziś kalorii;/ I nie trzymałam się też godzin jedzenia. Nie pozbierałam się jeszcze po wczorajszym kompulsie. W dodatku jestem przed @ i jest mi smutno, czuje się źle. Oby jutro było lepsze. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz