piątek, 30 listopada 2012

Koncentrat cynamonowo- kofeinowy. Zdjęcia brzucha ;)

Gdy 3 tygodnie temu w moich drzwiach stanął kurier z wyczekiwaną przesyłką byłam bardzo podekscytowana. Bardzo się cieszyłam, bo to mój pierwszy kosmetyk podarowany mi przez sklep Naturica do przetestowania ;)

Postanowiłam podejść do tego zadania profesjonalnie i tak od 3 tygodni regularnie stosuję kosmetyk, aby podzielić się z Wami swoimi refleksjami ;) Z czystym sumieniem, mogę powiedzieć, że jestem regularna ;) Zabiegi wykonuje co drugi dzień. Nie jest łatwo, bo boli, piecze i nie zawsze jest tak przyjemnie, ale uczucie po ściągnięciu folii - bezcenne ;) 
Tu proszę, świeże zdjęcie sprzed 10 minut, bo właśnie pisząc teraz do Was leżę sobie w folii pod kocykiem ;)

No dobra, ale konkrety. Może zacznę od swoich refleksji i przemyśleń na temat produktu ;)

KONCENTRAT CYNAMONOWO-KOFEINOWY 

MOJA OPINIA:
    Swoją przygodę z body wrappingiem rozpoczęłam od wyszczuplającego koncentratu z kofeiną, o którym pisałam tutaj.
    Miałam już jakieś wyobrażenie o tego typu preparatach. Swój pierwszy zabieg wykonałam z wielką ciekawością, bo nie miałam pojęcia, czego mogę się spodziewać. Udałam się więc zaopatrzona w folię spożywczą ( tę przezroczystą) oraz koncentrat do łazienki w celu wykonania zabiegu. Popełniłam jednak błąd. Przed zabiegiem wzięłam prysznic, co jak się potem okazało nie było dobrym pomysłem;p 

     Wysmarowałam się koncentratem i tu muszę podkreślić, abyście nie nakładały na siebie zbyt dużej warstwy preparatu, a już na pewno nie na początku waszej przygody z wrappingiem. Efekt może być zbyt mocny ;) Sprawdziłam na sobie ;). Następnie owinęłam ciało dokładnie folią, założyłam dres i udałam się pod kocyk. 

Ta ilość na całe udo, to jednak okazało się za dużo ;p 

    Pierwsze 5 minut było bardzo miłe. Siedziałam pod kocykiem, czytałam książkę i praktycznie nie czułam nic. W przypadku poprzedniego preparatu ostre pieczenie rozpoczęło się po ok. 10 minutach. Tutaj było podobnie. Spodziewałam się jednak, że w przypadku tego koncentratu to pieczenie nie będzie, aż tak bardzo intensywne. Pomyliłam się ;p Wytrzymałam 20 minut po czym musiałam zmyć preparat. Zaczerwienienie utrzymywało się ok godziny. 
    Kolejne podejścia były bardziej przyjemne. Oczywiście piekło, szczypało, ale to dobrze;) Znaczy, że działa. 

Tak jak pisałam, body wrapping wykonuje już chyba 1,5 miesiąca, a koncentratem cynamonowo-kofeinowym 3 tygodnie. I tak:

Efekty:

W ciągu tego czasu obwód mojego uda zmniejszył się o 2cm, w tali z 68 zrobiło się 64, a z bioder weszły 3 cm ;) To są jednak cyfry, na które wpływ mają także inne czynniki ( z dietą u mnie ostatnio kiepsko). 
Tutaj liczy się stan skóry, a ten poprawił się diametralnie. Bardzo żałuje, że nie zrobiłam zdjęć nóg przed i teraz. Widać tę zmianę. Skóra po ściśnięciu nie ma już praktycznie w ogóle nierówności, praktycznie mogę powiedzieć, że ten cellulit jest już niewidoczny. Cieszę się, że zdecydowałam się na przygodę z tymi kosmetykami. Tak, nie są to przyjemne zabiegi ( tzn też w sumie co kto lubi) ale grunt, że dają efekt, o którym każda z nas marzy. 

Dlatego zachęcam Was do rozpoczęcia przygody z body wrappingiem, bo to naprawdę tani i skuteczny sposób na walkę z pomarańczową skórką.  

Tutaj możecie poczytać o tym, co producent pisze o koncentracie cynamonowo-kofeinowym. Zachęcam też do skorzystania z  promocji w sklepie Naturica ;)

Jeśli macie jakieś pytania, albo sami stosujecie body wrapping - piszcie ;) 




    


czwartek, 29 listopada 2012

Trochę smutno...

Nareszcie dzień wolny, tzn w sumie wolny to w tym wypadku znaczy tylko, tyle, że nie musiałam iść na uczelnię. Ale i tak cały dzień robiłam jakieś projekty, czytałam teksty itp...

Dziś zmobilizowałam się i zrobiłam pierwszą wylosowaną potrawę na ten tydzień i była to zapiekanka chlebowa, a dokładniej w sumie nie było chleba, a bułeczka;)

Oto wszystko, co składało się na moją zapiekankę. W słoiczku są powidła śliwkowe, domowej roboty ;)
 Tu już wersja domowa, z jakiejś dziwnej perspektywy;p
A tu z bliska ;)

Mam dla was dziś jeszcze zdjęcia:
 II. śniadanie: sałatka( kurkurydza, szynka,jajka,selere) + wafel ryżowy
Obiad: kapusta z pieczarkami + kotlet z piersi kurczaka ;)

I na koniec cały jadłospis.

Ehhh koniec miesiąca, wypadałoby zrobić podsumowanie, ale w sumie nie ma czego podsumowywać;( Nic nie udało mi się schudnąć w tym listopadzie;( Jakoś czuję, że stoję w miejscu i nie wiem co z tym zrobić? Momentami chyba nawet się cofam...Pomóżcie mi się pozbierać...

wtorek, 27 listopada 2012

Dzień miłych niespodzianek ;)

Zacznę od kolejnej fantastycznej oferty mojego ulubionego sklepu Naturica. Tym razem właściciele przygotowali dla nas blogerek wspaniałą ofertę:

W ramach współpracy z blogerkami - wprowadziliśmy specjalne rabaty. Które od dnia dzisiejszego zostaną zmienione na bardziej korzystne. Zamiast kwot wprowadzimy jeden 25% rabat na produkty Bingo Spa i Beatwell - bez względu na wartość zamówienia. Dodatkowo jest to rabat całoroczny - można z niego skorzystać w każdej dogodnej dla Was chwili. Warunki skorzystania z niego pozostają bez zmian. Mamy nadzieję, że taka opcja bardziej Was ucieszy.

Źródło: http://naturica-pl.blogspot.com/2012/11/pierwsze-podsumowania.html

Serdecznie zapraszam do korzystania z oferty ;) Ja właśnie się zastanawiam nad kupnem balsamu antycelulutowego i jakiegoś fajnego peelingu;) 

Zastanawiam się też nad prezentami świątecznymi i tak sobie myślę, że kosmetyki to będzie dobry pomysł ;) A pro po: totalnie brak mi inspiracji na świąteczne prezeny...Pomóżcie;)

Kolejną niespodzianką dziś była przesyłka: 
To nagroda, którą wygrałam w konkursie na portalu Zawszetrendy.pl Bardzo się cieszę, bo to moja pierwsza wygrana w jakimkolwiek konkursie ;) 

Mam dziś dla Was także zdjęcia paru moich posiłków:
 1. Sniadanko: płatki owsiane z powidłami śliwkowymi i cynamonem
 2. mandarynki + marchewka
3. Łosoś wędzony (kocham go wręcz) + pomidor

Brakuje tylko obiadu, bo zapomniałam zrobić zdjęcia. A tu cały jadłospis:

Wracam do nauki, bo jutro kolokwium z angielskiego...Trzymajcie kciuki ;)

poniedziałek, 26 listopada 2012

Poniedziałkowe wagary ;)

Tak, przedłużyłam sobie weekend. Nie poszłam dziś na żadne ( z 4) zajęć, które miałam dziś mieć. Powód? Lenistwo. Zostałam w domku i pouczyłam się trochę na kolokwium z angielskiego, które mam w środę;( Nie chciało mi się także iść na vacu dziś, ale wygrałam z lenistwem i poszłam ;) Oh zmęczyłam się potwornie. Ale - 460 kcal zaliczone ;)

Potem wybrałam się na zakupy  i kupiłam sobie tak:


1. Wagę z analizą składu ciała(ilość tkanki tłuszczowej, wody, masa kości, kalorie) za 39,39zł! 
Powiem Wam, że byłam trochę sceptycznie do niej nastawiona, ale jestem zadowolona, że ją kupiłam. Będę ją testować i przy kolejnych pomiarach za tydzień dam Wam znać jak się sprawuje;) 

Wybrałam się także do Rossmana, aby skorzystać z aktualnej promocji ;) Kupiłam tam:

    2. Maseczki do twarzy:

      Je też przetestuję i wstawię recenzję tutaj ;)

   3. Róż do policzków

  4. Lakier do paznokci

  5. Warzywa - w końcu miałam ich więcej jeść ;) 

W ramach realizacji zadania na ten tydzień wklejam także jadłospis dzisiejszy. Nie ma zdjęć, ale jutro postaram się już przynajmniej jedno zrobić ;)



niedziela, 25 listopada 2012

Trudny tydzień out, nowe wyzwania nadchodzą;)

To był zły tydzień. Utraciłam na chwilę swoją motywację, przestałam dbać o siebie, negatywne emocje wzięły górę nad zdrowym rozsądkiem. Jednak wracam! Walczę dalej o swoje marzenia i zdrowe życie.

Inspirując się wyzwaniami, które pojawiają się na Waszych blogach, postanowiłam zrobić sobie wersję mini i stawiać sobie cele na każdy tydzień ;) I co tydzień też sprawdzać realizację wcześniejszych zadań. Za każdy wypełniony tydzień będę odkładać sobie 5zł na swoje drobne przyjemności. I tak :

Dieta:

  • jem więcej warzyw
  • nie podjadam między posiłkami
Ćwiczenia:
  • 2 razy wybiorę się na  basen
  • codziennie min 10 min rozciągania
  • codziennie 30min hula-hop
  • codzienne ćwiczenia na brzuch
  • 3 razy pójdę na vacu
Pielęgnacja:
  • 2 razy zrobię sobie maseczkę na włosy
  • body wrapping ( pon, środa, piątek,niedziela)
  • maseczka oczyszczająca na twarz
Inne:
  • realizuje swoje wyzwanie - 2 nowe przepisy wraz z zdjęciami i przepisem, które umieszczę tutaj
  • recenzja koncentratu cynamonowo-kofeinowego
  • codzienne posty z jadłospisem ( jeśli sie uda to także foto-menu) oraz wpisy z endomado
Plan dość ambitny, ale będę się starać ;) Na koniec kilka motywacji ;)





wtorek, 20 listopada 2012

Zabiegany tydzień oraz z cyklu nowe smaki: kasza jaglana ;)

Oczywiście rozpoczął się nowy tydzień i co sie z tym wiążę nie mam czasu kompletnie na nic. Moja dieta potwornie cierpi na tym, bo jem nieregularnie, szybko i często ostatnio podjadam na tle emocjonalnym. Chciałabym to jakoś wyeliminować, bo do niczego dobrego to nie prowadzi;/

Z rzeczy dobrych, które robię dla siebie, to testuję koncentrat do body wrappingu, który już niedługo zrecenzuje tutaj;) Realizuje tez wyzwanie, które sobie wymyśliłam.

W tym tygodniu wylosowałam takie dania:



Niezważając na brak czasu rano oraz chęci na przygotowywanie czasochłonnych posiłków, postanowiłam się przełamać i zrealizowałam dziś pierwszy posiłek: kasę jaglaną. Był to mój pierwszy raz z tą kaszą, bo nigdy wczesniej jej nie jadłam. Smak zaskoczył mnie bardzo pozytywnie. Dodałam do niej mus jabłkowy i masło orzechowe i było to wyśmienite śniadanko;) Warto było wstać 20 minut wcześniej ;)

A na koniec wrzucę swój dzisiejszy jadłospis z prośbą o komentarze:

poniedziałek, 19 listopada 2012

WYZWANIE KULINARNE

Przeglądając ostatnio swój dziennik diety stwierdziłam, że moje posiłki są strasznie monotonne. Ciągle jem to samo. Z lenistwa, bo lubię i umiem gotować, ale mi się nie chce. Dlatego chciałam Wam zaproponować ( sobie oczywiście też) 


Wyzwanie Kulinarne

CELE

  • odkrycie nowych smaków
  • uzupełnienie niedoborów witaminowych
  • urozmaicenie diety
  • frajda i zabawa
  • polepszenie umiejetnosci kulinarnych
ZASADY
  • zaczynamy od wyszukania ciekawych przepisów, dań, które zawsze nas kusiły, ale nigdy nie mieliśmy czasu ich przygotować
  • spisujemy na karteczkach nazwy lub przepisy dań, które mają się być dla nas wyzwaniem
  • losujemy, gotujemy i jemy ;)
A teraz tak w skrócie.
 Ja mam mnóstwo potraw, które gdzieś tak ciągle czekają na więcej czasu na gotowanie, potraw, których nigdy nie jadłam, a chciałabym to zmienić, czy potraw, które kiedyś bardzo lubiłam, a obecnie o nich zapomniałam. 
Wymyśliłam sobie, że pora urozmaicić dietę. Ja będę realizować to zadanie tak, że w każdym tygodniu będę losować dwie nazwy potraw, z słoiczka przepisowego, a następnie  je gotować ;) Losowanie będzie w środy ;) Będę dzielić się z Wami tutaj przepisami na te potrawy, zdjęciami i moimi refleksjami ;) 



Będzie mi miło jak przyłączycie się do mnie i dacie mi znac w komentarzach =)

niedziela, 18 listopada 2012

Toż, to jutro już poniedziałek?

Dziwnie szybko mija mi czas... W sumie z jednej strony to mnie nawet to cieszy, a z drugiej mam ostatnio jakiś strach w sobie przed przemijaniem. Ta jesień chyba tak na mnie działa. Niedawno wróciłam z domku rodzinnego do Krakowa i zawsze po takim powrocie, jest mi tak dziwnie smutno.

No tak,ale jutro już poniedziałek, kolejny tydzień wypełniony po brzegi zajęciami. Lubię w sumie mieć mnóstwo zajęć, bez chwili wolnego, bo wtedy jestem bardziej zmobilizowana i mam więcej energii, niż w dni, w których nie muszę robić nic. Paradoks polega na tym, że w dni, w które mam czas, nie mam zajęć - nie chce mi się ćwiczyć, a w dni, w które cały dzień jestem na uczelni, wracam po domu i jestem w stanie jeszcze ćwiczyć i znajduję na to energię. ;) Dziwna chyba jestem.

Ten weekend był dziwny, trochę na moment straciłam motywację i sens całego tego mojego nowego trybu życia. Miałam nawet ochotę rzucić to wszystko i objeść się jak dawniej, chcąć zabić tłumiące się we mnie uczucia. Nawet zaczęłam już to robić, ale na szczęście w porę się opamiętałam. Nie chce do tego wracać i na szczęście w przypomniałam sobie o tym.

Grunt to się nie cofać.




piątek, 16 listopada 2012

Kryzys

Dziś po prawie półtorej miesiąca nastał dzień kryzysu... Od samego rana jest mi mega smutno, tak oh bez powodu, z związku z czym pocieszam się jedzeniem, choć wcale nie mam na niego ochoty. W sumie na nic nie mam ochoty. Ćwiczeń też dziś nie było
 
Chciałabym tak umieć...

środa, 14 listopada 2012

PMS, oh jest ciężko.

Nie wiem jak wy, ale ja te parę dnia przed okresem znoszę przeokropnie. Nie dość, że mam totalne wahania nastrojów, chodzę poirytowana praktycznie bez powodu, to jeszcze na dodatek boli mnie wszystko, waga rośnie, a samopoczucie spada...

Nie wiem, czy wspominałam, ale mam za sobą długą walkę z zaburzeniami odżywiania. Zaczęło się od anoreksji, potem przerodziło się to wszystko w kompulsy, z którymi walczę już od ładnych 4 lat. No, ale nie o tym chciałam pisać. To opowieść na inny post. Chodziło mi raczej o to, że właśnie przed okresem moje emocjonalne jedzenie, wywołane stresem, zdenerwowaniem jest nie do opanowania.

I tak dziś mimo, że w ogóle nie byłam głodna ciągle coś podjadałam... I na pierwszy rzut poszło masło orzechowe, które mnie uzależniło chyba po prostu;p Dobrze, że ten dzień sie już kończy;)

A właśnie zapomniałabym. Dostałam dziś paczkę, a w niej koncentrat cynamonowo-kofeinowy, który dzięki uprzejmośći fimy naturica.pl będę miała przyjemność testować ;) Bardzo się cieszę, bo to pierwsza moja współpraca ;) Jutro zaczynam testowanie produktu ;) I wkrótcę obiecuję recenzję ;)

A na koniec mój fantastyczny jadłospis, ale jak tak na niego patrzę, to chyba o paru rzeczach zapomniałam, które podjadłam, ot tak w biegu;/ no ale nic. Było minęło.

wtorek, 13 listopada 2012

Bo już sama nie wiem.

Na początek trochę w odpowiedzi na Wasze komentarze ;) 

Tak się właśnie zastanawiam ... Bo w sumię liczę kalorię, ale nie mam narzuconego limitu kalorycznego, w sumie z jednego podstawowego powodu: u mnie wszelkie nakazy i zakazy kończą się tym, że nie wytrzymuje presji i poddaje się. Staram się słuchać własnego organizmu i jeść wtedy kiedy on potrzebuje. Jednego dnia wychodzi do 700kcal, innego 1600 lub więcej. 

Nie umiem jakoś rozplanować sobie logicznie tych posiłków, żeby wszystkiego było odpowiednio ( w sumie ile to jest odpowiednio;/?) Najbardziej nie mogę poradzić sobie ze stałymi porami posiłków. Wszystko przez uczelnie;p 

Wiem, ze muszę nad tym jakoś zapanować, ale na razie nie jestem w stanie;/ I oto jadłospis z dzisiejszego dnia ;) 
A co dziś ćwiczyłam?
  • 30 minut vacu (według licznika -469kcal)
  • 30 min hula hop
  • 30 minut spaceru
  • jakieś ćwiczenia na brzuch ( to dopiero w planach) 
Do jutra;*


poniedziałek, 12 listopada 2012

I hate monday!

Eh to był zły dzień... Cały dzień na uczelni, robiąc jakiś projekt, potem zajęcia, nudne wykłady... Jestem już totalnie wyczerpana przez te studia;/ No ale ok, nie marudzę ;p

Mam dla Was mój dzisiejszy jadłospis i miały być też zdjęcia posiłków, ale niestety rano nie zdążyłam zrobić zdjęcia, a potem wszystko co jadłam było jedzone na uczelni, gdzie nie miałam możliwości robienia zdjęć;/


Proszę o wszelkie uwagi ;)

niedziela, 11 listopada 2012

Pierwsze foto menu :) Czyli kolejna leniwa niedziela


Bardzo leniwa nawet.  W związku z tym, że przede mną ciężki tydzień postanowiłam dziś odpocząć ;) Od rana nadrabiam serialowe zakległości, spędzam czas z angielskim i gotuje ;) Zrobiłam dziś pierwszy raz w swoim życiu granolę ;) Znalazłam w szafce jabłka, które zaczynały się już troszkę psuć, więc pomyślałam, że to dobry pretekst do zrobienia granoli ;) Wyszła pyszna ;)

Mam też dla Was zdjęcia moich dzisiejszych posiłków, ale bez obiadu, bo zapomniałam zrobić zdjęcia ;p

1. Śniadanie: 3 kromki chleba żytniego ( wypiek mamy) z pastą jajeczną ( efekt czyszczenia lodówki) + pomidor i schab pieczony. 
2. Grejfrut 
3. Kolacja: serek wiejski z musem jabłkowym + łyżeczka masła orzechowego + 3 łyżki granoli 

Mam dla was też zrzut mojego dzisiejszego menu. Pomyślałam, że może pomożecie mi ogarnąć moją dietę i powiecie, co dobrze a co źle?


Będę wdzięczna za każdą pomoc, bo nie radzę sobie trochę z tym układaniem jadłospisów, żeby było zdrowo, redukcyjnie.
Tym czasem wracam do ,,Lekarzy" ;) 





sobota, 10 listopada 2012

Wyzwanie na ten tydzień - nowa aktywność fizyczna ;)

Tak jak wspominałam prowadzę dziennik diety, który kupiłam 3 tygodnie temu. Pisałam już trochę o nim, a teraz trochę z innej strony. Dziennik także motywuje do działania. Na każdy tydzień przypadają 3 zadania do wykonania. I tak w tym tygodniu jednym z nich było wybranie jakiegoś nowego rodzaju aktywnośći fizycznej. I wybrałam basen.

 W sumie to nie jest dla mnie nieznana aktywność, ale zapomniana, bo na basenie nie byłam równo rok ;/ Wstyd się przyznać. Jednak zmobilizowałam się dziś i wybrałam na basen. Wybrałam cichy i mały basenik na Krowoderskiej w Krakowie. Nie jest to co prawda bardzo nowoczesny basen, ale przynajmniej nie ma tam ludzi. 

Jestem z siebie dumna, bo przepłynęłam aż 56 basenów, czyli 1400m. ;) Plywałam cały czas żabką i tak pomyślałam, że przybliże Wam tutaj ten styl. 


Dla osób z nadwagą najbardziej wskazane jest pływanie stylem klasycznym - żabką. Jest to najłatwiejszy styl i najbardziej naturalny. Można pływać żabką krytą lub normalną. Jeśli osoba pływa dłużej niż 20 minut, to wykonuje trening aerobowy, co oznacza między innymi spalanie tkanki tłuszczowej. Pływanie żabką wzmacnia mięśnie całego ciała, a przede wszystkim mięśnie klatki piersiowej, pleców, ud i pośladków.
Najważniejszą sprawą jest prawidłowa technika. Ciało powinno być wyprostowane, ręce i nogi muszą poruszać się równocześnie. Ruch rozpoczyna się od wyciągnięcia rąk do przodu i złączenia dłoni. Przesuwamy ramiona, kierując je jednocześnie do boku, w tył i w dół. Nogi (stopy skieruj na zewnątrz) wypychamy do tyłu w momencie, kiedy ręce przesuwają się do przodu. Pewien problem może sprawiać prawidłowe oddychanie. Oto schemat oddychania podczas pływania żabką: podciągnięcie rękami - oddech, odepchnięcie nogami. Wydech i wdech wykonuje się dość szybko, gdy głowa i barki znajdują się w najwyższym położeniu, to znaczy - pod koniec pociągnięcia rękami.
W ciągu półgodzinnego pływania spala się 200 - 450 kcal, w zależności od wagi ciała, stylu i intensywności. Aby szybciej spalić tkankę tłuszczową, zaleca się połączyć pływanie z treningiem siłowym. Dobrym rozwiązaniem jest raz w tygodniu pływanie stylem klasycznym, raz w tygodniu uczestnictwo w aqua aerobiku i raz w tygodniu wykonanie 45 - minutowego treningu siłowego.

A na koniec jeszcze moje dzisiejsze śniadanko: 


piątek, 9 listopada 2012

Niby wolny dzień, a jednak czasu brak;/

Ehh te studia mnie wykończą;/ Ciągle jakieś projekty, zaleczenia, wejściówki;p Wszystko fajnie i miło, ale szkoda, że pochłania to wszystko cały mój wolny czas...

Dziś jednak pomimo natłoku obowiązków udałam się na zakupy, w sumie tak bez celu. I zawsze tak mam, że tak idę tak pochodzić to coś sobie znajduje, a jak idę w jakimś konkretnym celu, to wychodzę zła, że nie udało mi się kupić tego co chciałam.

Dziś upatrzyłam butki, w bardoz fajnej przecenie;) Ze 119 na 49 zł ;) Mam fotkę, ale z góry przepraszam za jej jakość

Jak za taką cenę, to jestem z nich bardzo zadowolona ;)

Potem wybrałam się na zakupy spożywcze i kupiłam pierwsze w swoim życiu: MASŁO ORZECHOWE;D Wstyd się przyznać, ale nigdy przedtem nie jadłam tego cuda. Zdecydowałam się na tę wersję z felixa niby z ograniczoną ilością tłuszczów;p Jak mi smakuje? Hmmm dla mnie jest troszkę za słone, ale ja jestem dziwna i w ogóle nie lubie soli;p Mimo to smakuje mi. Uwielbiam orzechy, a te archadiowe kojarzą mi się z dzieciństwem, nie wiem czemu, dlatego tak bardzo je lubię.( w sumie niestety, bo mega kaloryczne to cudo). 


Mam dla Was też parę fotek mojego jedzonka, to taki wstęp do moich ambitnych planów prowadzenia foto menu. 


Nadal próbuję ogarnąc moją dietę. Zauważyłam na razie, że jem bardzo nieregularnie, w pośpiechu i w sumie tak trochę za bardzo spontanicznie;/ Poza tym robię bardzo duże przerwy pomiędzy posiłkami i piję za dużo kawy;/ W najbliższym dniach postaram się wstawić już mój plan naprawszy ;) Tym czasem żegnam się już z Wami ;) 


czwartek, 8 listopada 2012

Jogurtowa Kuracja do włosów słabych i łamliwych z proteinami mlecznymi BingoSpa Latte Forte

Nie wiem czy wspominałam, ale jestem posiadaczką długich oraz bardzo gęstych włosów. W sumie bardzo fajna sprawa, ale niestety też stwarzają mi wieleee kłopotów. Ostatnimi czasy cierpią na straszne wysuszenie, łamią się, rozdwajają i wypadają. Postanowiłam im pomóc. Przeglądając kosmetyki na stronce naturica.p odkryłam Jogurtową kurację i postanowiłam wypróbować.

Moja opinia: 
Przesyłka przyszła 2 dni po zamówieniu, co bardzo mnie ucieszyło. Od razu zabrałam się za testowanie produktu. Producent zaleca na początku stosować kosmetyk codziennie przez 5 dni. Tak też robiłam. Zalecane jest także nałożenie na włosy jednorazowo pół nakrętki produktu, i tutaj zwiększyłam ilość, bo mam naprawdę dużo włosów i po prostu nie było za mało.
 Maskę nakłada się bardzo przyjemnie, ma odpowiednią konsystencję, nie jest zbyt wodnista, ani też strasznie zbita, jest w sam raz. Zapach... hm no mi osobiście za bardzo się nie podoba, ale nie jest aż tak intensywny, żeby nie można było wytrzymać;) Maskę nakładałam na całą długość włosów, wmasowując ją w skórę głowy. Pozostawiałam na ok. 20 minut po czym zmywałam. 

Po tych 5 dniach zauważyłam poprawę wyglądu włosów. Stały się bardziej błyszczące i nie plączą się już tak bardzo. Nie przetłuszczają się już. Kiedyś musiałam myć głowę co drugi dzień, a teraz zauważyłam, że spokojnie mogę myć co 3 dni i nie są przetłuszczone. Co do wypadania: tu ciężko stwierdzić, bo fakt ostatnio już przestały mi tak wypadać włosy, ale nie wiem, czy jest to związane z końcem tego jesiennego okresu, gdzie zawsze włosy leciały mi potwornie z głowy. 
Po tych 5 dniach stosuje nadal kurację raz w tygodniu. 

PLUSY:
-> duże opakowanie ( starcza na ok. 40 zabiegów)
-> przyjemna konsystencja
-> poprawa kondycji włosów

MINUSY:
-> zapach
-> brak dokładnych informacji na opakowaniu jak stosować produkt

Ocena: 8/10
Cena: 34,70