czwartek, 13 grudnia 2012

Czyżby to były już prawie święta?

Zaniedbałam Was i dawno nie pisałam, ale to na szczęście nie dlatego, że rzuciłam wszystko i poszłam się objadać. Oj na szczęście się zbieram, brak mi jeszcze tej euforii, co na początku diety, czyli w październiku, ale staram się ;)

Jeśli chodzi o dietę od dietetyczki, to wypełniam ją połowicznie. Tzn używam produktów, które zalecała - jem kiełki ( że też nigdy ich nie jadłam, a są takie dobre ;)) jem więcej warzyw i owoców. Cały czas pracuje nad regularnością posiłków i zjadaniem czegoś wieczorem, tzn mam tu na myśli ten ostatni posiłek, bo przeważnie wygląda to tak, że jem obiad, ewentualnie coś przegryzę potem i mniej więcej od 17 do 7 rano już nie jem nic. A to nie za dobrze dla mojego organizmu.

Ćwiczę także z JM ;) Niedługo kończe już level 1 ;) Bardzo fajnie mi się z nią ćwiczyć;) Jest ciężko momentami, ale warto;)

Właśnie Święta... W związku z tym, że mam już dziś wolne postanowiłam wybrać się na zakupy świąteczne. Nie mam pojęcia co komu kupić. Ehh czeka mnie bieganie po sklepach i poszukiwanie tego, czegoś bliżej nieokreślonego;p A właśnie chyba nie pisałam, że w Mikołajki dostałam prezent dla siebie: przesyłkę z mojego ulubionego sklepu Naturica ;)

Widzimy tutaj balsam antycellulitowy oraz algi do peelingu;) Testuję je już od tygodnia i za jakiś czas napisze coś więcej o nich;) 

A na koniec dzisiejsze śniadanko i idę na łowy świąteczne ;) 
łosoś wędzony z sałatką z mieszanki sałat, mozarelą, czerwoną fasolą i sosem musztardowym ;)


4 komentarze:

  1. no właśnie zakupy, też muszę się wybrać :) fajnie że Ci z JM wychodzi :D i oby zalecenia dietetyczki dawały radę :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze zaplanowane zakupy przed świętami to podstawa. Inaczej trzeba co chwilę do sklepu śmigać bo czegoś brakuje...

    OdpowiedzUsuń